Mia?em wielki zaszczyt by? za?lubionym w Jerozolimie. Wi?za?o si? to jednak z kilkoma niedoskona?o?ciami. Najwa?niejsz? z nich by?o to, ?e poza moj? mam?, nikt z mojej rodziny nie uczestniczy? w moim weselu. Niekt?rzy byli zbyt zaj?ci, inni nie mogli sobie pozwoli? na podr?? ze wzgl?d?w finansowych. Moja babcia by?a zbyt s?aba. Mimo, ?e nie cierpi na ?adn? chorob?, ma ju? osiemdziesi?t sze?? lat i nie ma ju? si?y, bo podr??owa? na drugi koniec ?wiata.
Sze?? miesi?cy po naszym ?lubie polecia?em do niej. Jej zdrowie?gwa?townie?si? pogorszy?o?i chcia?a?mnie widzie? po raz ostatni?przed ?mierci?.?Babcia chcia?a?spotka??r?wnie? moj? ?on?, nie mieli?my jednak?wystarczaj?co du?o czasu, aby za?atwi? wiz? do USA. Po?egna?em si? z moj? ?on? kr?tko po?Hawdali?i?w niedziel? rano wyl?dowa?em?w Ameryce.
Moja babcia??y?a d?ugo?i pe?ni???ycia;?w momencie swej ?mierci mia?a trzyna?cie?wnuk?w i?dwana?cie?prawnuk?w.?Zawsze by?a aktywn? i?zaanga?owan??osoba.?Kiedy dotar?em do jej ???ka?po??czenie Babci z?tym ?wiatem?os?abi?o si?.?Dotkn??a mojej twarzy, powiedzia?a?kilka s??w, kt?re musia?y by? przet?umaczone dla mnie przez moj? mam?.?My?l?, ?e?m?wi?a co? o mojej fryzurze. Trzymali?my si? za r?ce, dziel?c kilka chwil?razem,?a potem?zasn??a.Nast?pnego?dnia ?mdla?a i traci?a przytomno??.
We wtorek?co? si? zmieni?o.?Nie mog? tego konkretnie?opisa?,ale sta?o si? dla wszystkich jasne, ?e?babcia?Swartz?nie odzyska ju??przytomno?ci.?Oddychanie by?o dla niej coraz bardziej trudne;?przerwa?mi?dzy?oddechami?stawa?a si??coraz wi?ksza. Tak jakby?jej?nefesz?m?wi??jej, ?by jeszcze nie odchodzi?a, pod?t? pomarszczon? sk?r? nadal kry?a si? si?a.
My wszyscy, jej rodzina, na zmian? czuwali?my przy niej, tak by nie le?a?a sama bez obecno?ci kogo?, kto j? kocha. Siedzieli?my razem, dziel?c nasze ?ycie i wspomnienia, silny d?wi?k oddechu babci Swartz towarzyszy? nam. D?wi?k ten cechowa? si? czym? bolesnym, znamionowa? tocz?c? si? walk?.
W czwartek rano tylko ja by?em dost?pny czasowo, zamiast wi?c do??czy? do lokalnego Minjanu na Szacharit, zm?wi?em modlitw? z moj? Babci?. Babcia bra?a udzia? w setkach Smachot w ci?gu swego ?ycia ? Britote, Bar/Bat Micwote i ?lubu, nie wiem jednak czy kiedykolwiek zmawia?a Szacharit.
Kiedy by?em dzieckiem, Babcia cz?sto narzeka?a, ?e nie mo?e mnie zrozumie?. M?wi?em bardzo niewyra?nie. Dorastaj?c, wcale nie sta?em si? ?atwiejszy do zrozumienia, chocia? nie s?dz?, ?eby mia?o to zwi?zek z moj? nieumiej?tno?ci? starannej wymowy. Cho? moja Babcia zawsze mia?a siln? ?ydowsk? to?samo??, nie zawsze wiedzia?a co z ni? zrobi?. Im bardziej ros?a moja pobo?no??, Babcia postrzega?a to jako wyzwanie.
Ten ostatni raz, kiedy wr?ci?em, przyni?s? jednak pewn? zmian?. Babcia zrozumia?a, ?e jej??ycie dobiega ko?ca?i?stara?a si? zawrze? pok?j?ze wszystkimi aspektami swego ?ycia, w tym?z jej dystansem do?naszej tradycji.?Moja babcia?zacz??a wypytywa??mnie o?wszystko?co zwi?zane jest z?zaanga?owanym ?ydowskim??yciu, jak?to si? robi?i jakie jest tego wszystkiego znaczenie. Zainicjowa?a?szereg?tego typu rozm?w?ze mn?,?na ko?cu jednak powiedzia?a: “C??, jestem?ju? stara?i nie b?d??nic ju? zmienia?.”
Uzna?em, ?e je?li mog? co? zrobi? dla Babci Swartz w tym momencie, to spe?ni? jedn? jej pro?b?, jak? mia?a ona do mnie, od czas?w dzieci?stwa ? by otworzy? usta i m?wi? wyra?nie. Owin??em si? w Talit i Tfilin i zacz??em si? modli?. Modli?em si? za Izrael, moj? rodzin?, moj? ?on? b?d?c? tak daleko. Nie modli?em si? za Babci?, modli?em si? z ni?. Razem wyruszyli?my w t? podr??, po tych wszystkich latach kiedy pozwala?em babci si? prowadzi?, da?a mi teraz szans? poprowadzi? siebie.
To by?a d?uga i pe?na ?ez modlitwa. Kiedy w ko?cu zdj??em m?j Talit i Tfilin, niemal?e pobieg?em do s?siedniego pokoju, tak by?em g?odny. Siedz?c i jedz?c swoje p?atki, poczu?em, ?e czego? brakuje. Bolesne westchnienie ucich?o, pobieg?em zobaczy? Babci?. Wci?? by?a z nami, oddychaj?c ale coraz s?abiej, walka usta?a. Wkr?tce do??czy?a do mnie moja ciocia i siedzieli?my pij?c kaw? i rozmawiaj?c o ?yciu w Jerozolimie przez kilka godzin. Oko?o po?udnia moja Babcia wyda?a z siebie g?o?ny j?k, pobiegli?my do ?o?ka i trzymali?my j? za r?ce, kiedy wzi??a swe ostatnie tchnienie.
Wci?? m?wi? niewyra?nie, i musz? otwiera? usta szeroko, kiedy chc? co? powiedzie?, to jednak nie by?o przeszkod?, by Babcia zrozumia?a mnie, czy te? j?zyk hebrajski w kt?rym si? modli?em. Wsp?lnie wypowiedzieli?my ostatni? jej modlitw? za jej przyjaci??, rodzin? i za ni? sam?. Ka?dy z nas, w dzia?aniu jakie podejmujemy by zbli?y? si? do B-ga mamy unikaln? okazj?, by zabra? innych w t? podr??. Potrzebne jest by?my otworzyli swe zmys?y, tak by?my mogli us?ysze? j?zyk serca.