Są takie chwile w życiu, które mają tak głębokie znaczenie, że zostają trwale wyryte w pamięci i nigdy nie znikają w odmętach przeszłości.
Stanie pod chupą i oglądanie ślubu swojego dziecka jest właśnie takim wydarzeniem, nieskazitelnym w swojej radości. W rzeczy samej, niezmącona czystość scenerii, świętość godziny, sprawia, że poczucie przeznaczenia jest niemal namacalne.
W zeszłym tygodniu zasłużyłem sobie na takie podniosłe doświadczenie, kiedy drugi z moich synów i jego narzeczona brali ślub. Była to tradycyjna żydowska uroczystość, z żywiołowymi tańcami i uduchowionymi śpiewami, pełna werwy i witalności, która przeciągnęła się do późnych godzin nocnych.
Nie mam wątpliwości, że różne rodzaje ślubów, czy to chrześcijańskie, muzułmańskie czy bezwyznaniowe, są pełne własnych wersji przepychu, ceremonii i radości. Połączenie się par, zawarcie małżeńskich więzów wśród starannej choreografii, jest z pewnością wydarzeniem, które jest wspólne dla większości ludzkości.
A jednak, stojąc pod baldachimem ślubnym obok mojego syna, pośród mieszanki powagi i radości, które są charakterystyczne dla tej okazji, nie mogłem powstrzymać się od stwierdzenia, że żydowski ślub jest wyjątkowy i niesie ze sobą potężną naukę i lekcje nie tylko dla młodej pary, ale także dla wszystkich obecnych.
Ślub jest oczywiście osobistym i bardzo intymnym obrzędem przejścia dla młodej pary i jej rodziny. A jednak, jak wiele rzeczy w życiu żydowskim, ma on dodatkowy poziom, który przywołuje naszą starożytną przeszłość, wskazując jednocześnie drogę ku naszej wspólnej przyszłości.
W ramach ceremonii odmawiana jest seria siedmiu błogosławieństw, czyli Szewa brachot, z których pierwsze wypowiadane jest nad kielichem wina. W niewytłumaczalny sposób następuje po nim kilka błogosławieństw, które pozornie nie mają nic wspólnego z małżeństwem, w tym ogólne, potwierdzające, że Bóg “stworzył wszystko dla swojej chwały”, dwa błogosławieństwa dotyczące stworzenia człowieka, a także jedno dotyczące powrotu na Syjon.
Dopiero w szóstym z siódmych błogosławieństw wspomina się wreszcie o radości małżonków, prosząc Stwórcę, by obdarzył ich szczęściem.
Dlaczego tak się dzieje?
Można uznać, że struktura Szewa Brachot ma na celu podkreślenie obecnym, że budowanie żydowskiego domu ma powołanie i cel w szerszej perspektywie.
Tak, chodzi tu o miłość i romans, partnerstwo i wzajemne wsparcie. Ale jest to również wyraźne wezwanie dla każdej pary, aby połączyć dom, który razem budują, z żydowskim przeznaczeniem.
Każde żydowskie małżeństwo daje namiastkę niezniszczalności Izraela, ponieważ kolejne ogniwo jest dodawane do długiego, krętego łańcucha podróży naszego narodu przez pokolenia.
Jest to swego rodzaju zwycięstwo nad tymi wszystkimi, którzy przez tysiąclecia powstawali przeciwko nam i dążyli do naszego zniszczenia, triumf ducha i determinacji.
Potwierdza to stwierdzenie z Talmudu (Berachot 6b), które opisuje wielkość micwy przynoszenia radości pannie młodej i panu młodemu. Rabin Nahman bar Yitzchak mówi o tym, kto to robi, że “jest to tak, jakby odbudował jedną z ruin Jerozolimy”.
Wynika z tego jasno, że świętowanie na żydowskim weselu jest mistycznie związane z naprawianiem szkód wygnania i zniszczenia. Być może w jakiś sposób, śpiew i taniec, czysta radość z tego wydarzenia, mają na celu naprawienie bezsensownej nienawiści, która doprowadziła do upadku Jerozolimy w czasach Drugiej Świątyni, wydarzenia, które przypominamy sobie wizualnie i dźwiękowo, gdy pan młody rozbija szklankę w kulminacyjnym momencie ceremonii.
Dlaczego tak się dzieje?
Być może można zasugerować, że struktura Szewa Brachot ma na celu podkreślenie obecnym, że budowanie żydowskiego domu musi mieć większe powołanie i cel.
Tak, chodzi tu o miłość i romans, partnerstwo i wzajemne wsparcie. Ale jest to również wyraźne wezwanie dla każdej pary, aby połączyć dom, który razem budują, z żydowskim przeznaczeniem.
Każde żydowskie małżeństwo daje namiastkę niezniszczalności Izraela, ponieważ kolejne ogniwo jest dodawane do długiego, krętego łańcucha podróży naszego narodu przez pokolenia.
Jest to swego rodzaju zwycięstwo nad tymi wszystkimi, którzy przez tysiąclecia powstawali przeciwko nam i dążyli do naszego zniszczenia, triumf ducha i determinacji.
Potwierdza to stwierdzenie z Talmudu (Berachot 6b), które opisuje wielkość micwy przynoszenia radości pannie młodej i panu młodemu. Rabin Nahman bar Yitzchak powiedział, że “jest to tak, jakby odbudował jedną z ruin Jerozolimy”.
Wynika z tego jasno, że świętowanie na żydowskim weselu jest mistycznie związane z naprawianiem szkód wygnania i zniszczenia. Być może w jakiś sposób, śpiew i taniec, czysta radość z tego wydarzenia, mają na celu naprawienie bezsensownej nienawiści, która doprowadziła do upadku Jerozolimy w czasach Drugiej Świątyni, wydarzenia, które przypominamy sobie wizualnie i dźwiękowo, gdy pan młody rozbija szklankę w kulminacyjnym momencie ceremonii.
Kiedy wchodzili pod chupę, panna młoda i pan młody byli dwoma osobnymi jednostkami. Gdy wychodzą spod chupy są już jednością i mają wobec siebie zobowiązania.
Zawsze zastanawiałem się, dlaczego w języku hebrajskim panna młoda jest określana słowem kalah. Przyszło mi do głowy, że jest to podobne do rdzenia słowa VaYechulu, którym rozpoczynamy recytację w każdy piątkowy wieczór kiduszu, wspominając stworzenie wszechświata. W swoich komentarzach, zarówno Ibn Ezra jak i Yonatan Ben Uziel wyjaśniają VaYechulu jako “zakończenie”, że Bóg zakończył formowanie nieba i ziemi.
Tak samo panna młoda i pan młody dopełniają się nawzajem, uzupełniając swoje talenty, równoważąc swoje wady i razem budując jaśniejszą żydowską przyszłość.
Nie sugeruje to, że osobiste uniesienie związane z tym wydarzeniem jest odsunięte na bok lub przyćmione przez jego wspólnotowe czy kosmiczne elementy. Wręcz przeciwnie. Dodaje to jedynie bardzo szczególny element, przekształcający prywatną radość pary i podnoszący ją do rangi narodowej.
I to właśnie, w skrócie, jest żydowskie podejście do życia, którego ucieleśnieniem jest ceremonia ślubna. Cieszcie się nią, delektujcie się nią i ogarniajcie szczęście, ale nie traćcie z oczu swojej roli w szerszym planie wieczności Izraela.
Artykuł Michaela Freunda ukazał się 30 grudnia 2021 roku w gazecie Jerusalem Post.
Autor jest założycielem i prezesem Shavei Israel (www.shavei.org), która pomaga zagubionym plemionom i ukrytym społecznościom żydowskim powrócić do narodu żydowskiego.